ROZDZIAŁ
7
Inezia
siedziała u siebie w pokoju. Zapadał już wieczór, słońce właśnie zniknęło w
całości z nieboskłonu pozostawiając po sobie tylko jaśniejącą już poświatę.
Młoda kobieta patrzyła, jak las delikatnie i powoli pogrążał się w ciemności.
Starała się nie zaprzątać sobie głowy Marie i jej lękiem, ale nie mogła. W jej
otoczeniu zaczynały dziać się coraz dziwniejsze rzeczy, a ona nie mogła nic z
tym zrobić. Przynajmniej dopóki nie znała ich powodu.
Z
przemyśleń wyrwał ją dźwięk zamykania drzwi wejściowych, który dobiegł ją z
parteru. Kobieta wyjrzała ze swojego pokoju i zaraz potem dobiegł ją głos Jacka,
który najprawdopodobniej oglądał jakiś mecz w telewizji – w tle słychać było
rozentuzjazmowany głos charakterystyczny dla komentatora sportowego.
– Gdzie
byłaś?
– Na
spacerze. – Odparła od razu Emilia, mało przyjemnym tonem i gwałtownie zmieniła
temat. – Inezia wróciła?
– No
tak, jakże mogłoby obejść się bez tego pytania? – Pomyślała młoda kobieta
wywracając oczami.
– Jest u
siebie. – Oczywiście po takiej odpowiedzi zapadła cisza, a za moment na
schodach rozległy się kroki.
Inezia
cofnęła się do swojej sypialni i odeszła od drzwi. Oparła się rękami o parapet
i ponownie utopiła spojrzenie w znacznie bardziej pociemniałym już, leśnym
krajobrazie. Słyszała Emilię w korytarzu, za moment starsza kobieta
stanęła w progu drzwi od jej pokoju.
–
Dlaczego znowu tak wyglądasz? – Jej głos zabrzmiał tym razem trochę inaczej. Jak gdyby była
w nim nuta pretensji.
– Tak po
prostu. – Inezia nawet się do niej nie odwróciła, wzruszyła tylko ramionami. Nie zamierzała patrzeć jej w
oczy, słysząc ton jej głosu.
Emilia
wycofała się i zostawiła ją samą w pomieszczeniu. To było dziwne, kobieta
spodziewała się kolejnego z rzędu wykładu na temat: „Nie powinnaś o nim
myśleć.” Obróciła się w stronę pustych drzwi wejściowych z podejrzliwym
spojrzeniem. Emilia również zdawała się zmienić. Znowu to samo pytanie –
dlaczego?
– Co tu
się dzieje? – Inezia popatrzyła w zacieniony kąt, z którego zwykle wyłaniał się
mężczyzna. Po raz kolejny pożałowała, że wtedy nie spytała go o to wszystko.
Teraz pozostawało jej tylko pójść za nim do lasu.
Nie
mogła ukrywać faktu, że obawiała się tego. Z drugiej, jednak strony coś ją tam
ciągnęło. Ciekawość, chęć poznania odpowiedzi na swoje pytania… a może ciągnęło
ją do niego? Nie wiedziała, lecz ta dziwna potrzeba nie przewyższała jeszcze
lęku, dlatego kobieta nie mogła zdecydować się, aby tam wejść.
***
Marie
była w swoim domu, jak zwykle sama. Za oknami było już ciemno. W salonie grał
telewizor, w kuchni, w czajniku gotowała się woda, a sama kobieta siedziała
przy stole naprzeciwko kolorowego, grającego pudełka, poprawiając jakiś szkic,
który narysowała niedawno. Rozglądała się czasem po pomieszczeniu, wszędzie
miała zapalone światła – ostatnimi czasy nie była w stanie ich gasić, gdy
zapadała noc.
Czuła
dziwny niepokój, który towarzyszył jej od kilku dni, zawsze po zmierzchu. Telewizor
grał głośniej niż wymagał tego jej słuch, aby zagłuszyć poczucie samotności w
domu. Kobieta zawsze mogła zadzwonić do rodziców, do Inezii, czy do innych,
swoich znajomych, jednak z jakiegoś powodu bała się nawet przyłożyć telefon do
ucha. Wydawało jej się, że może usłyszeć tam coś dziwnego.
Sytuacja
z tajemniczym liścikiem doprowadziła ją do takiego stanu. Gdy zaczęło jeszcze
padać na dworze – dostała aż lekkich dreszczy. Gdy spojrzała w stronę okna,
chcąc zorientować się na jak mocną ulewę się zapowiada, mignął jej tam obraz
Kate z tym samym, dziwnym spojrzeniem.
Kobieta
zdusiła w sobie krzyk, ale drgnęła i wypuściła nerwowo ołówek z ręki. Nie
wiedziała, czy to tylko jej wyobraźnia płata jej figle od strachu, czy
faktycznie widziała tam swoją sąsiadkę. Wciągnęła nerwowo powietrze nosem i wypuściła ustami, starając się opanować serce, które chciało wyrwać się z jej piersi.
–
Spokojnie. Wszystko jest zamknięte, nikt tu nie wejdzie. – Powtarzała sobie pod
nosem, dla własnego zdrowia psychicznego.
Spojrzała
na swoją komórkę. Nie wytrzymała, sięgnęła po nią drżącymi rękami i z trudem
wybrała numer do Inezii. Było późno, ale nie mogła się powstrzymać. Kamień
opadł jej z serca, gdy usłyszała normalny sygnał oczekiwania na połączenie.
Inezia
nie spała. Siedziała w swoim łóżku, ciężko było jej usnąć. Nagle jej telefon
zaświecił, lecz kobieta odebrała połączenie zanim zdołał wydać z siebie
jakikolwiek dźwięk.
– Marie?
– Powiedziała półgłosem w obawie, że obudzi Jacka lub Emilię, których sypialnia
była na drugim końcu korytarza na pierwszym piętrze domu. – Coś się stało?
– Tak. –
Usłyszała roztrzęsiony głos przyjaciółki. – Boję się.
– Czego
się boisz? – Inezia poczuła niepokój w sercu. Nigdy nie widziała Marie w takim
stanie. Zawsze była taka radosna.
– Nie
wiem. Jestem sama… boję się, że ktoś tu przyjdzie, ktoś chyba na mnie patrzy, czuję na sobie to spojrzenie...
– Nie
jesteś sama, ja jestem z Tobą. Zaraz do Ciebie przyjdę. – Mówiła do
przestraszonej przyjaciółki spokojnym głosem i wyszła z łóżka. – Ubiorę się i
wychodzę, daj mi dwadzieścia minut i będę przy Tobie.
– Nie
wychodź, coś Ci się stanie! – Marie panicznie podniosła głos.
– Nie
stanie. – Przyjaciółka krawcowej nie zmieniła swojego tonu. – On mnie nie
skrzywdzi. Zaraz u Ciebie będę. – Wyjaśniła i rozłączyła się.
Ubrała
się najszybciej, jak tylko mogła. Uniknęła wszystkich czynności, które by ją
spowolniły. Wyszła po cichu z pokoju. Kroki stawiała, jak kot polujący na
płochliwą mysz. Dotarła do schodów, kierując wzrok na lekko uchylone drzwi od
sypialni jej opiekunów. Wzięła głęboki wdech i postawiła stopę w skarpetce na
pierwszym stopniu schodów. Udało jej się zejść w ciszy na parter, jednak gdy
znalazła się już na podłodze, ogarnął ją paraliż.
–
Wybierasz się dokądś? – Emilia siedziała przy jednej małej lampce, za stołem,
przy którym zwykle jadało się w tym domu posiłki. W takim półmroku wyglądała
dość przerażająco.
– Do
Marie. Dzwoniła do mnie, że coś jej się dzieje. – Powiedziała cicho, a serce
podeszło jej do gardła.
– Oczywiście.
– Mruknęła sarkastycznie, a w jej oczach malowało się coś dziwnego. – Wracaj do
pokoju, jeśli nie chcesz mieć kłopotów.
Inezia
przybrała buntowniczą pozę. Zawrzał w niej gniew, jej przyjaciółka była w
potrzebie i nie zamierzała jej zostawić. Nie cofnęła się do sypialni, wręcz
przeciwnie – założyła buty. Emilia nie ruszyła się z miejsca, ale mierzyła ją
gniewnym spojrzeniem.
– Mówię
ostatni raz. Wracaj do pokoju. Nie zmuszaj mnie do rękoczynów.
– Jakich
rękoczynów? – Pomyślała Inezia, a w jej oczach wymalowało się zaskoczenie,
chociaż ogarnął ją niepokój. – Nie, wychodzę. – Starała się, aby zabrzmiało to
pewnie. Podeszła do drzwi i złapała swój płaszcz.
– Wracaj
tu! – Ryknęła na nią starsza kobieta, niskim, demonicznym głosem i poderwała
się z miejsca, jednak nie zdołała nawet dotknąć Inezii. Młoda kobieta wybiegła w
panice z domu.
Nie
założyła nawet płaszcza. Biegła, trzymając go w ręku. Usłyszała jeszcze wrzask
Emilii, która wybiegła za nią, ale zatrzymała się po kilku krokach, gdy lodowaty
podmuch szarpnął jej włosami i zmusił do zmrużenia oczu. W tym momencie młoda
kobieta zniknęła jej z pola widzenia.
Dalej biegła, nie zamierzała się zatrzymywać. Podążała skrajem lasu, czując na
sobie przeszywający wzrok. Wiedziała, że on ją obserwuje, ale nie zatrzymywała się.
Musiała być teraz z Marie. W końcu to z jej powodu znalazła się w takim stanie.
–
Marie?! – Zapukała głośno w drzwi, gdy do nich dobiegła.
–
Inezia?! – Rozległo ze środka domu i po chwili szczęknęły zamki.
Z wnętrza
domu błysnęło światło lamp, które rozproszyło nocną ciemność, oślepiając przez moment przybyłą kobietę, której wzrok zdołał się już przyzwyczaić do mroku. Marie rzuciła się
na szyję przyjaciółce, która objęła ją w talii i mocno przycisnęła do siebie,
czując, jak przechodzą przez nią fale drgawek.
– Chodź
do środka. – Inezia puściła Marie i zamknęła drzwi, oglądając się przez chwilę na
ciemność, która przed momentem pozwoliła jej spokojnie i o dziwo bezpiecznie dotrzeć do domu krawcowej.
SPIDER
Nie wiem jak wytrzymam do 31 na kolejny rozdział -.-
OdpowiedzUsuńEmilia zrobiła się niebezpieczna, brrrrr. Szkoda, że nie było mojego ukochanego, no ale cóż, wystarczy mi, że obserwował ją, jak biegła do Marie. Kurcze, co tu się dzieje?!?
http://zasnute.blogspot.com/
Ukochanego będziesz miała już całkiem nie długo. ;)
UsuńSkoro tak go lubisz, to polecam czekać na 11 rozdział... :)
Cudowne. <3 Jezu to jest takie uewxniyawegmzewgxmawgecfngskuntekuc. Piszesz tak ciekawie, że już nie mogę się doczekać 31 stycznie mimo że to będzie mój prawie ostatni dzień ferii. Mam ochotę Cię udusić... No ale nie zrobię tego bo nie będzie nowego rozdziału! Ughh... jak zawsze jestem w kropce. DUŻO WWWWWWWWWWWWWWWEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPS: Zapraszam do mnie: merc-story.blogspot.com ;)
Wena jest, tylko obecnie czasu brakuje... na wyjeździe jestem i mam pełne ręce roboty... ;)
UsuńJejku! Genialne jak zawsze *-* Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale "tydzień zaliczeniowy", ostatnie poprawiania ocen i te sprawy... U siebie też nie miałam czasu nic zrobić :C
OdpowiedzUsuńRozdział cudny ^^ Szkoda, że Emilia nie poszła za nią i nie wpadła na spacerek do lasu. Teraz to bardziej przypomina mi demona niż "matkę" ;___; Normalnie masakryczna baba, bałabym się z nią mieszkać xD
Wszystko pochłonęłam na jednym wydechu, ale mam prośbę... Mogłabyś zmienić chociaż nieznacznie kolor czcionki czy tła, bo oczy się męczą przy dłuższym czytaniu C;
Raczej nie ma takie opcji...
UsuńNikt się jeszcze nie skarżył, jak będzie większa liczba osób to może nad tym pomyślę. ;)
Nominowałam Cię do Liebster Award! ;)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji: http://zasnute.blogspot.com/2015/01/liebster-award-1-2-3.html
Ponieważ mam zablokowaną możliwość kopiowania treści poniżej dodaję pytania. :)
Pytania:
1. W jakim świecie z książki chciałabyś żyć?
2. Jak wygląda Twój wymarzony dom?
3. Ile mogłabyś poświęcić dla swoich marzeń?
4. Jakim żywiołem jesteś?
5. Wolisz dawać, czy jednak brać?
6. Łatwo ufasz innym?
7. Co według Ciebie można by nazwać "uroczym"?
8. Wierzysz w przeznaczenie?
9. Jesteś miłośniczką aktywności, czy wybierasz domowe pielesze?
10. Gdybyś mogła spojrzeć w swoją przyszłość, zrobiłabyś to?
11. Czy pamiętasz swoje sny?
Dzięki, miło mi.
UsuńDzięki, dzięki.
OdpowiedzUsuń