wtorek, 20 stycznia 2015

CIEŃ - Rozdział 6

ROZDZIAŁ 6

Inezia widziała już domek Marie. Była niedziela i kobieta miała wolne. Koniecznie chciała się z nią zobaczyć, tak przynajmniej wynikało z wiadomości, którą Inezia dostała wczesnym rankiem. Żywiła nadzieję, że jej przyjaciółka dowiedziała się czegoś, co mogłoby ją zainteresować. To była jedyna rzecz, która przychodziła jej do głowy, gdy rozważała powód tego spotkania.

Marie panicznie wypatrywała jej przez okno w kuchni już od dobrych kilkunastu minut. W dłoniach obracała nerwowo karteczkę, którą ubiegłego dnia odnalazła w swoim warsztacie. Trzeba było przyznać, że była już zdecydowanie bardziej pogięta, co świadczyło o dość sporym strachu odbiorcy tego liściku w związku z jego treścią.

– Nareszcie. – Mruknęła z ulgą widząc, jak jej przyjaciółka wchodzi przez bramę do jej niewielkiego ogródka otaczającego dom.

W oczy rzucił jej się jeden szczegół – Kate. Stała w oknie i uważnie przyglądała się Inezii. Gdy spostrzegła, że Marie ją zauważyła posłała jej dziwne, jak gdyby ostrzegawcze spojrzenie i odeszła od szyby. Młoda krawcowa stała chwilę wpatrzona w okno sąsiadki, gdy z transu wyrwał ją dzwonek do drzwi.

– Jestem. – Uśmiechnęła się Inezia, wchodząc do środka, gdy właścicielka jej otworzyła. – Co się stało?

– To. – Marie przekazała jej liścik.

Kobieta wzięła pogiętą karteczkę do rąk i odczytała słowo po słowie. Wróciła do początku i powtórzyła czynność, po czym popatrzyła w głęboko zaniepokojone oczy swojej przyjaciółki.

– To zachodzi za daleko. – Powiedziała nerwowym tonem. – Musimy komuś o tym powiedzieć.

– Od razu z góry założyłaś, że to od niego, prawda? – Inezia skrzyżowała ręce na piersiach.

– A od kogo innego? – Marie rozłożyła ręce w geście poirytowania, po czym pozwoliła im opaść bezwładnie, kończąc na obiciu o jej biodra.

– Był dziś u mnie w nocy, rozmawiałam z nim. Nie wierzę, żeby to on przysłał ten list. Nie wierzę.

– A spytałaś go o cokolwiek?

– Nie. – Przyznała po chwili ciszy Inezia. W tym momencie pożałowała swojego zawahania z minionego spotkania.

– Igrasz z losem, Inezia. Narażasz się. Proszę Cię, pomyśl co robisz. On nie jest normalny.

– Nie znasz go.

– A Ty go znasz?

Inezia zamilkła. Nie zamierzała już ciągnąć tej rozmowy. Przyjaciółka nie potrafiła jej zrozumieć przynajmniej takie odnosiła wrażenie. A może to ona nie potrafiła zrozumieć jej racji? Nie miała już pojęcia  co się stało? Na samym początku Marie była skłonna pomóc jej dowiedzieć się, co się tu dzieje, a teraz nagle kierował nią strach i bała się nawet o tym myśleć. Inezia nie potrafiła zrozumieć powodu tej drastycznej zmiany, która w niej zaszła.

– Pójdę już. – Mruknęła, odchodząc energicznie w stronę wyjścia z ogródka.

– Inezia, czekaj! – Marie stanęła w progu drzwi patrząc, jak jej przyjaciółka była już prawie przy furtce.

Ona, jednak nie zareagowała na jej wołanie. Prawdę mówiąc nie na tym była skupiona – patrzyła na Kate, która ponownie stała w oknie swojego domu. Mierzyła się z nią spojrzeniem zastanawiając się, gdzie podziała się ta miła i przyjacielska kobieta, która piekła szarlotkę i gościła je z ciepłym uśmiechem w swoim domu? Najwyraźniej nie tylko Marie się zmieniła. Nadal pozostawało pytanie – dlaczego?

***

Emilia była w domu sama, jak zwykle. Jack był w pracy, a Inezia – w jej przekonaniu – u Marie. Obecnie była w trakcie przyrządzania obiadu. Rosół, który gotował się w wielkim garnku roztaczał po całym parterze swój przyjemny zapach. Kobieta zamierzała już zabierać się za sałatkę do drugiego dania, gdy przerwało jej pukanie do drzwi.

– Zapewne Inezia wróciła. – Pomyślała, a na jej twarzy wymalował się szeroki uśmiech.

Zrzuciła z siebie niebieski fartuch, który miała w zwyczaju zakładać do prac kuchennych i odkładając go na fotel nacisnęła klamkę od drzwi wejściowych, gdy się przy nich znalazła. Niemniej jednak nie ujrzała tam tego, kogo się spodziewała. Można by powiedzieć więcej – to była ostatnia osoba, o której pomyślałaby w tamtej sytuacji.

– Kate? – Jej mina ewidentnie zrzedła, gdy zobaczyła przyjaciółkę z dawnych lat. Jak wiadomo kobiety są pamiętliwe, a Emilia pod tym względem wcale nie była wyjątkiem.

– Emilia. – Głos nieco młodszej kobiety zabrzmiał obojętnie. – Mogę wejść?

– Co Cię naszło na wizytę? – Spytała właścicielka domu, lustrując podejrzliwym spojrzeniem swego gościa.

– Musimy porozmawiać.

– Myślę, że nie mamy o czym.

– Chodzi o Inezię. – Kate doskonale wiedziała, że Emilia się złamie. I nie pomyliła się, zbyt dobrze ją znała nawet, jeśli nie widziały się od ponad dwudziestu lat. – Była u mnie. Pytała o Arcadio.

Emilię zatkało. Przez chwilę doznała całkowitego paraliżu, z zaskoczenia. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Gdy ocknęła się uświadomiła sobie, że jest to zbyt ważny temat, aby rezygnować z niego z powodu osobistej nienawiści do Kate. Wpuściła więc ją do domu i obydwie usiadły przy stole, mierząc się spojrzeniami.

– Więc? – Rozpoczęła na nowo Emilia.

– Inezia była u mnie i pytała o Arcadio. – Powtórzyła Kate, poprawiając swoje długie, czarne włosy. – Mówiła, że spotkała się z nim w lesie. Podobno ją wypuścił i podarował jej różę.

– Bo to prawda. O co Cię pytała?

– Mówiła bardzo ogólnie. Powiedziała, że chciałaby wiedzieć o nim więcej.

– Ze mną rozmawiała już bardziej konkretnie. Chciała wiedzieć kim jest, skąd się wziął w lesie i dlaczego zabija.

– Nic jej nie powiedziałam. – Wtrąciła od razu Kate, gdy tylko usłyszała przerwę w wypowiedzi dawnej przyjaciółki.

– Ja też nie, ale rozmawiałam z nim. Specjalnie wygoniłam ją do Marie na noc. Wiedziałam, że do niej przyjdzie. On ją chce. I będzie o nią walczył.

– Domyślam się. Ale ona nie powinna z nim być. – Głos czarnowłosej kobiety zabrzmiał dziwnie pewnie. To zaintrygowało Emilię.

– Inezia jest moją córką, więc rozumiem, że ja przejmuję się tą sprawą. Ale dlaczego Ty się w to mieszasz?

– Nie chcę, żeby ona z nim była. – W oczach Kate zarysowało się zawzięcie. Już było widać, że nie odpuści. 

– Sugerujesz coś?

– Obydwie mamy w tym interes. – Kate nachyliła się do niej. – Pora zostawić Nasze, stare sprawy jest teraz coś, co nas łączy i powinno Nas pojednać. Ty chcesz ją, a ja jego. Powinnyśmy działać razem.

– Chcesz się na nim zemścić?

– Mniej więcej. Upieczemy moją i Twoją pieczeń. – Czarnowłosa kobieta podniosła się nagle. 

– Jeśli się zgadzasz, spotkaj się ze mną o zachodzie słońca u mnie w domu. – Zaproponowała i wyszła.


Emilia patrzyła za nią przez okno. Planowała skorzystać z propozycji. Nie chodziło jej o pogodzenie się z Kate, ale dotarło do niej, że kobieta ma rację. Jeśli jej dawna przyjaciółka weźmie sobie Arcadio, ona odzyska Inezię. Sama nie wiedziała dlaczego, ale obudziła się w niej dziwna rządza, już nie opieki… ale posiadania Inezii przy sobie. Uznawała to, za matczyny instynkt. 

SPIDER

12 komentarzy:

  1. Chęć posiadania w przypadku Emilii mocno odbiega od matczynej opieki. Nie lubię jej no i Kate mnie wkurzyła. Wszyscy mają zagadki, tajemnice. Inezia jak znam życie się nie podda i chwała jej za to. Na jej miejscu też bym ich olała i robiła swoje, mądra dziewczyna. Tylko czy istnieje ktoś na kim będzie mogła polegać. ojojoj tyle niedopowiedzeń i ciekawości czekam na więcej koniecznie więcej, dużo więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już wiem jak to się skończy! Wszyscy zginą a Inezia i Arcadio będą wychowywali w lesie armię małych morderców ^^ No, ewentualnie zostawią sobie kogoś do torturowania >:D




    No dobra...
    Spokojnie, Ari, spokojnie... Za dużo horrorów na dziś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Za dużo sekretów, za mało odpowiedzi. Umieram. WENY <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wenę mam, aż za dużo... :)
      Obecnie piszę 12 rozdział. ;)

      Usuń
  4. Za dużo sekretów, za mało odpowiedzi. Umieram. WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawiodłam się, genialnie. ♥
    Ten styl i tajemnicza fabuła. ♥ Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Inezii i wyjaśnienie całej sprawy, (jak dobrze, że informujesz kiedy będą następne rozdziały, bo bym chyba zeszła).
    Podsumowując: świetnie - przyśpieszone tętno, drżałam z chłodu. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż jedna osoba widzi, że jest podana data... :)
      Z reguły każdy zadaje pytanie: "Kiedy następny rozdział?" :P

      Usuń
    2. Oj tam, czepiasz się xD Bo wiesz, my się tak wzruszamy, że nie stać nas na popatrzenie trzy centymetry w lewo... ^^

      Usuń
  6. To opowiadanie jest GENIALNE! Zakochałam się w nim :* już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za Emilią i Kate również, kurcze, nawet Marie się łamie? Stój przy przyjaciółce i jej pomóż! Czekam na rozdział następny bardzo, bardzo!

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!
    Spodobało mi się tu! <3 Prolog jest bardzo ciekawy, tytuł intrygujący, a ten rozdział.. bardzo mi się podoba. Z chęcią tu zostanę ;)
    Podoba mi się jak piszesz.
    I zapraszam do siebie, jeśli chcesz ;)http://wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com/
    Pozdrawiam i weny życzę :*
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa, zaraz zerknę na Twojego bloga...
      (ale mam coś takiego, jak zakładka "SPAM") - tak na przyszłość... :P

      Usuń

Byłoby miło, gdybyś zostawił cień po swojej obecności... ;)