czwartek, 15 stycznia 2015

CIEŃ - Rozdział 4

Krótka notka od autora

Chciałam przeprosić za tę wyskakującą reklamę z lewej strony (jeśli ktoś ją zauważył). Było to spowodowane pewnym, złośliwym oprogramowaniem, które wkradło się na mój komputer - mój blog nie jest stworzony w celach komercyjnych.
Problem został już usunięty.

I druga sprawa (taka dygresja ode mnie) - główna bohaterka NIE nazywa się Inez. Nazywa się INEZIA. Widzę, że sporo osób to myli, więc piszę, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.

Miłego czytania, czekam na Wasze opinie
Spider

ROZDZIAŁ 4

Niebo było już szare, dobrze szare. Słońce pozostawiło po sobie tylko jaśniejącą, z każdą chwilą coraz mniej poświatę. Inezia i Marie w płaszczach stanęły na werandzie, gdzie jeszcze godzinę temu siedziała kobieta w podobnym do Emilii wieku. Młoda krawcowa zapukała w drewniane drzwi z rzeźbionymi zapewne ręcznie sercami, które po chwili otworzyły się bez jakiegokolwiek jęku, a w ich progu stanęła właścicielka domu o bujnych, kruczoczarnych włosach związanych w kok, opatulona beżową, wełnianą chustą.

– Panno Adams? – Uśmiechnęła się patrząc na Marie, z którą widocznie nie znała się za dobrze, skoro zwracała się do niej oficjalnie. – Mogę paniom w czymś pomóc?

– Mamy pewien problem. – Inezia poczuła, jak chłodny powiew wiatru, zwiastującego noc musnął jej policzki i rozwiał ciemnobrązowe, długie i proste, jak struny gitarowe
włosy. – Chciałybyśmy porozmawiać.

– Zapraszam. – Uśmiechnęła się życzliwie, patrząc na młode kobietki spokojnymi, jak gdyby lekko zaspanymi oczami u usunęła się z drogi do środka domu.

Inezia i Marie usiadły przy wskazanym, drewnianym stole w niewielkiej kuchni, gdzie rozchodził się przyjemny zapach świeżo pieczonego ciasta, które stygło na blacie obok lodówki. Szarlotka, niemniej jednak była najlepsza na ciepło, a zwłaszcza domowa o czym przekonały się przybyłe kobiety, mimo ich próśb, aby gospodyni nie kroiła ciasta.

– Cieszę się, że Wam smakuje. – Rozpromieniła się, gdy słyszała pochwały z ust gości. – Tak rzadko mogę kogoś częstować wypiekami. Nie często mnie ktoś odwiedza.

– Będę to robiła częściej, chociażby ze względu na te ciasta. – Roześmiała się Marie. – Jeśli się pani nie obrazi.

– Możecie mówić do mnie Kate. – Uśmiechnęła się szeroko. – Co Was do mnie sprowadza? Wspomniałyście coś o jakimś problemie. – Spojrzała na Inezię, gdyż to były jej słowa.

– Tak. To dziwny temat i zrozumiem, jeśli nie będzie chciała pani o tym z Nami
rozmawiać. – Uprzedziła od razu, na wejściu. – Co może mi pani powiedzieć o mężczyźnie tego z lasu?

– Myślę, że powinnam spytać najpierw, dlaczego chcesz cokolwiek wiedzieć? – Inezia spodziewała się wymalowania lęku w oczach kobiety, nerwowych tików lub niechęci do rozmowy, ta jednak dalej uśmiechała się delikatnie.

– Nie powie pani nikomu? – Zapytała, gdy wymieniła z Marie spojrzenia.

– Każdy ma swoje sekrety, szanuję to.

– Spotkałam go w lesie. W skrócie mówiąc… rozmawialiśmy chwilę, rozgniewałam go chyba przez przypadek i uratowałam się od śmierci tym, że dotknęłam jego klatki piersiowej, kompletnie instynktownie. Zrobił się ciepły, schował nóż i pomógł wrócić do domu. Wczorajszej nocy obudziłam się z różą przy łóżku.

– To na pewno od niego. – Inezię zdziwił fakt, że kobieta sama to wywnioskowała. A co ważniejsze, zdawało jej się, jak gdyby ta historia nie była dla niej niczym, dziwnym.

– Też to wiem. – Kontynuowała po chwili milczenia. – Ale Emilia bardzo się tym przejęła. Do tego stopnia, że dosłownie… wygoniła mnie na noc do Marie. – Inezia zająknęła się szukając odpowiedniego słowa.

– Ja uważam, że pani Johnson zachowała się tak, bo przelewa swoje matczyne pragnienia na Inezię, mimo że nie cały miesiąc temu była jej kompletnie obca. – Wtrąciła się na moment Marie. Uznała, że warto to dopowiedzieć, aby brać to pod uwagę.

– Rzeczywiście, nie dziwię się, że szukasz. Pytanie, czego? – Kate zwróciła się spowrotem do Inezii, przelotnie spoglądając na jej przyjaciółkę.

– Chciałabym dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Może to pomoże mi cokolwiek zrozumieć.

– Jesteś odważna. Uważaj, to bywa zgubne. – Kate utopiła w jej oczach swoje spokojne spojrzenie, a Inezia doświadczyła tego samego, a przynajmniej zbliżonego odczucia, którego pierwszy raz doznała przy mężczyźnie z lasu. – W tym mieście, każdy ma swoje sekrety. Mniej lub bardziej mroczne. On jest tylko ich… ucieleśnieniem.

– Nie rozumiem. – Inezia zmarszczyła brwi.

– Nie dziwne. Nie jesteś stąd. Właśnie dlatego mogę Cię zapewnić, że jesteś bezpieczna. On Cię nie skrzywdzi, bo niczym mu nie zawiniłaś. 

– Dobrze go znasz. – Inezia pozwoliła sobie mówić do Kate po imieniu tak, jak zaproponowała im na początku rozmowy.

– Nie tylko ja. – Inezia odebrała to tajemnicze zdanie, jako aluzję i postanowiła ciągnąć temat.

– Kto jeszcze?

– Jest kilka osób. Ale ta historia mogłaby przynieść Ci więcej szkód niż pożytku. Nie mieszaj się w to. – Ostrzegła, a uśmiech zszedł z jej twarzy.

– Już się wmieszałam. – Młoda kobieta liczyła, że Kate uzna to za argument, ale to nic nie pomogło.

– Tak Ci się tylko wydaje. Ta sprawa jest bardziej niebezpieczna niż możesz przypuszczać. Nie wolno Ci, nie wolno Wam igrać z tym, co się tu dzieje. – Inezia spojrzała na Marie, w której oczach malował się lęk. W pomieszczeniu zrobiło się, jak gdyby ciemniej.

– Ale, przecież on…

– Nie szukaj go, rozumiesz? – Kate przybrała dziwnie wojowniczą pozę. Kobiety nie spodziewały się po niej tego, wydawała się tak miła i spokojna, a teraz emanowały od niej negatywne emocje.

– Dlaczego?

– Dlatego. – Warknęła na nią robiąc się dziwnie podobna do Emilii, w kwestii obecnego zachowania.

– Chodźmy już. – Stwierdziła Inezia wymieniając wymowne spojrzenie z przyjaciółką. – Zrobiło się późno. – Powiedziała obrzucając Kate podejrzliwym spojrzeniem.

Marie poderwała się natychmiast, jak gdyby wypowiedź Inezii była dla niej, jak upragniony dzwonek na przerwę dla uczniów znudzonych lekcją. Czym prędzej obydwie kobiety opuściły dom Kate, która nawet nie odprowadziła ich do drzwi. Została na tym samym miejscu.

– Tu się dzieje coś dziwnego. – Podsumowała młoda krawcowa wypowiadając te słowa z wyraźnym lękiem, gdy razem z przyjaciółką podążały do jej domu.

– Widzę. Miałaś rację, to jest bardziej złożona historia.

– I co teraz? – Marie zadała to pytanie dopiero, gdy znalazły się wewnątrz jej domu, a drzwi były już zamknięte.

– Prawdę mówiąc, nie wiem. Może spytam Emilię o tą sprawę.

– Sądzisz, że cokolwiek Ci powie?

– Jeśli z nią umiejętnie porozmawiam, to może jest jakaś szansa. – Inezia sama nie wierzyła w swoje słowa, ale chciała chociaż spróbować.

– A co z nim?

– Tym mężczyzną z lasu?

– Tak. Nie boisz się? – Marie po rozmowie z Kate widocznie zmieniła punkt patrzenia na całą sprawę.

– Nie skrzywdził mnie. Kate twierdzi, że nadal tego nie zrobi, ale zakazuje mi mieszać się w tą sprawę. Spytam go i zobaczę, co on mi powie. Jeśli on mnie przekona, że nie powinnam nic wiedzieć… wtedy przestanę szukać czegokolwiek.

– Chyba nie pójdziesz do niego? – Marie złapała przyjaciółkę za ręce. – Inezia, proszę… martwię się o Ciebie. To co się tu dzieje nie jest normalne. Daj sobie z tym spokój. Proszę.

– Nie mogę, zrozum. I tak już jestem w to zamieszana. Chcę z nim porozmawiać. – Inezia wyswobodziła ręce z uścisku koleżanki i chwyciła klamkę.


– Dobrze, nie będę Cię zatrzymywała, ale proszę nie dzisiaj.

SPIDER

13 komentarzy:

  1. SPIDER!!!! JESZCZE RAZ MI SKONCZYSZ ROZDZIAL W TAKIM MOMENCIE!!!!
    a generalnie to ta Kate jest jakas dziwna trzeba miec na nia oko
    DAWAJ 5!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąty rozdział wrzucę 20 stycznia (patrz: Aktualności)
      I już prosiłam, żebyś nie stawiał tyle wykrzykników. :P

      Usuń
  2. niech ją zabije z miłości... i dobrze, że w takich momentach kończysz :) nakręcasz na kolejny a o to właśnie chodzi

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie, jak ona chce go spotkać... Mam nadzieję, że nie jest na tyle głupia, że znowu wlezie do lasu! Chyba nie będzie go wywoływać jak jakiegoś ducha, nie? Z drugiej strony, to chciałabym to zobaczyć xD Czekam na next C: Tylko dlaczego tak późno!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Późno, żeby Was nie przyzwyczajać do tego, że rozdziały są jeden za drugim. Ale ok... specjalnie dla Ciebie, piąty rozdział jutro. :)
      Serio doceniam, że ktoś w ogóle czyta te chore historie, które wychodzą spod mojej ręki.

      Usuń
    2. Dziękuję, czuję się taka wyróżniona :3 Pewnie, że czytamy, ba, to jest serio wciągające, a mnie naprawdę trudno zainteresować xD No co ja poradzę na to, że w takim miejscu skończyłaś? Polubiłam tego bezimiennego mordercę xD Chociaż teraz to zastanawiam się, czy on jest w ogóle czymś przypominającym człowieka, czy nie... O_O

      Usuń
    3. Myślę, że na to pytanie odpowiesz sobie po 5 rozdziale... ;)
      chociaż... mogę Ci zdradzić, że on jest i nie jest człowiekiem... :)

      Usuń
  4. Odpaliłam papierosa i wzięłam się za czytanie niepewna czy nie połknę zaraz peta:p Rozdział spokojny i pozostawił taką nutkę niepewności i ciekawość. Kurczę wciągnęło mnie tak że tylko buty zostały :P No po prostu mało mi :p Jestem ciekawa co koleś z lasu wymyśli jak rozwiniesz całą akcję i co się stanie z Inezią bo po prostu jesteś nieprzewidywalna. Jakie tajemnice kryją się w lesie i czemu nikt nic nie chce powiedzieć. Czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę późno, ale jestem :D NIE KOŃCZY SIĘ W TAKICH MOMENTACH, OK?!. OK. Dobra, nakrzyczałam sobie, dobrze jest. Ej no, ale halo, co z tą Kate? Taka.. creepy. Nie podoba mi się. Boję się jej chyba bardziej od tego gościa z lasu xD I teraz jeszcze bardziej chcę znać tą historię >:( Całe szczęście jutro next :3 Powodzenia i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... Ty wariacie... nie krzycz na mnie. :(
      Bo nie będzie jutro rozdziału! :D

      Usuń
    2. Ej, lol, po pierwszym ok miał być wykrzyknik pytajnik... ALE FAILA STRZELIŁAM, NIEEEEEEE ;_;
      Przepraszam ;_;

      Usuń
  6. Jak to dobrze, że ona się nie przestraszyła, tylko jeszcze bardziej zaciekawiła nim! Idź do niego, idź do niego, no idź!!! Idź i weź mnie ze sobą !

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Byłoby miło, gdybyś zostawił cień po swojej obecności... ;)