ROZDZIAŁ 2
Nie znał nawet jej imienia. Nie wiedział o niej nic.
Widział ją tylko jeden raz w swoim życiu, a ona zmieniła w nim coś, czego
jeszcze nie rozumiał. Może nie tyle zmieniła, ale obudziła coś, czego nie
pamiętał lub nigdy nie doznał – sam nie był pewien. Nie był wstanie wtedy jej
skrzywdzić, a teraz – nie mógł zapomnieć. Co noc był pod jej domem, jeśli
jeszcze paliło się światło zostawał, tak długo aż nie zapanowała tam ciemność.
Kilka razy udało mu się ją zobaczyć, a z każdym kolejnym razem zdawała się mu
piękniejsza.
Nie trwało to długo – przestało mu wystarczać obserwowanie
jej z daleka, chciał czegoś więcej. Któregoś razu wyłonił się z mroku, w
zacienionym kącie jej pokoju. Była wtedy późna noc, moment, kiedy panował
najgłębszy mrok. Jego ciemne oczy spoczęły na niej najdelikatniej, jak tylko
mógł – nie chciał zbudzić jej swoim, ciężkim spojrzeniem. Cicho i spokojnie
podszedł do łóżka, w którym spała. Patrzył na jej spokojną, promienną twarz, na
jej drobne, jak z porcelany ręce, których wspomnienia dotyku nie mógł wyrzucić
ze swojej głowy.
Tak
bardzo chciał jej dotknąć, ale wiedział, że nie może. Im bardziej myślał o tym,
że ona nie należy do niego, tym bardziej chciał sprawić, aby tak było. W jej
pokoju spędził kilka godzin, nie mógł oderwać od niej wzroku. Kiedy czuł, że
zostało mu mało czasu i musi odejść, zostawił jej czerwoną różę na szafce
nocnej i zniknął w tym samym mroku, z którego się wynurzył.
Inezia
obudziła się zaledwie trzy godziny później od promieni słonecznych, które
spoczywały na jej policzku. Otworzyła oczy i przeciągnęła się, a na jej twarzy
wymalował się delikatny uśmiech. Podniosła się na łokciach, a jej uwagę przykuł
kwiat leżący na szafce. Spoczął on w jej rękach, których palce dotknęły
delikatnie jego aksamitnych płatków.
Rozejrzała
się po pomieszczeniu. Wszystko było w porządku, nic się nie zmieniło. Kobieta
wstała, leniwie podeszła do okna i spojrzała na las, ociekający promieniami
porannego słońca. Z tamtego punktu obserwacyjnego wyglądał tak samo pięknie,
jak w nocy, mimo że się różnił. Inezia wodziła po drzewach oczami, rozważając
czy ten las wygląda tak samo za dnia, jak i w nocy.
–
Inezia? – Usłyszała głos i gwałtownie odwróciła się, chowając różę za plecami.
– Co tam chowasz? – Uśmiechnęła się do niej Emilia, jej opiekunka, pod której
dachem mieszkała od niedawna.
Kobieta
pokazała różę. Wiedziała, że tłumaczenie się, oszukiwanie i odwlekanie
powiedzenia prawdy nie miało sensu w obecnym momencie. Starsza kobieta
spojrzała na kwiat, o dziwo uśmiech nie zniknął z jej twarzy.
–
Od kogo ją dostałaś? – Rozpromieniła się. – I kiedy?
–
Dzisiaj. – Na twarzy Inezii nie było widać radości.
–
Dzisiaj? – Zdziwiła się Emilia. – Przecież nie wychodziłaś jeszcze z domu.
– No
właśnie.
Kobiety
zamilkły. Inezia patrzyła, jak z twarzy jej opiekunki znikają pozytywne emocje.
Emilia zerkała tylko na kwiat i na podopieczną, bijąc się z myślami. Młoda
kobieta trzymała w dłoniach różę i obejrzała się na las, który widziała z okna.
–
Sądzisz, że to od niego? – Zapytała wreszcie, przywołując wzrok Inezii
spowrotem na siebie.
– Nic
innego nie przychodzi mi do głowy. Kto zdołałby wejść tu na tyle bezszelestnie,
aby…
– Co
chcesz z tym zrobić? – Przerwała jej opiekunka, spoglądając na nią z lekka
podejrzliwie.
– Sama
nie wiem. – Inezia odłożyła kwiatek do niewielkiego wazonu, który stał na jej
komodzie.
– To ja
Ci powiem. Trzymaj się od niego z daleka. – Emilia przybrała ostrzegawczy ton i
matczyną pozę. – Jest niebezpieczny, a Ty jesteś dla niego tylko kolejnym
nazwiskiem na czarnej liście.
– Ale…
przecież on…
– Nie
ważne, że Cię wypuścił. Miałaś szczęście. To psychopata, rozumiesz? Dziś daje
Ci różę, a jutro wbije nóż w plecy.
Inezię przeszła
gęsia skórka. Nie wiedziała już co myśleć. Popatrzyła tylko na opiekunkę i
podążyła ze smutną miną w stronę drzwi. Zamierzała zejść na dół, do kuchni i
zrobić sobie coś ciepłego do picia. Potrzebowała pomyśleć, w spokoju dopasować
sobie pewne fakty i rozważyć wszystko co się zdarzyło. Zanim jednak wyszła,
zauważyła, że Emilia sięgnęła po jej różę.
– Zostaw
ją. – Powiedziała, odwracając się.
– Lepiej
będzie, jeśli ją spalimy. Nie wiadomo jakie skutki może mieć dla Ciebie
trzymanie jej w Twoim otoczeniu.
– Bez
względu na to, jakie by one nie były, to mój prezent.
Emilia
popatrzyła na nią i zrozumiała, że na nic się zdadzą jej prośby i groźby.
Inezia potrafiła być niezmiernie uparta. Zrezygnowała wówczas ze swoich
zamiarów i razem z podopieczną podążyła na parter domu.
***
Inezia weszła do niewielkiego warsztatu krawieckiego,
który znajdował się w miasteczku. Niewiele się tam zmieniło od jej ostatniej
wizyty – wszędzie leżały kawałki materiału, gdzie się dało pozaczepiane były
wieszaki z najróżniejszymi fragmentami garderoby, wstążki, koronki wiły się
metrami, piętrzyły się kartonowe pudełka z dodatkami i narzędziami krawieckimi.
Manekiny z zaczętymi, wymagającymi poprawek lub oczekującymi na zakończenie
kreacjami poustawiane były w miarę równym porządku, a po całości krzątała się
młoda krawcowa – Marie.
– Inezia, już sądziłam, że nie przyjdziesz. –
Stwierdziła, panicznie grzebiąc w skrawkach koronek.
– I tak jestem przed czasem, umawiałyśmy się na
jedenastą. – Uśmiechnęła się kobieta, siadając ostrożnie na krześle, które
jakimś cudem było wolne. – Jest za dziesięć.
– Tak, przepraszam. – Marie była dość roztrzepana. –
Nie, może nie koronka, dam coś innego. – Mówiła sama do siebie i zaprzestała
swoich poszukiwań. – Zaraz dam Ci sukienkę to przymierzysz, potrzebuję
zobaczyć, jak to wygląda na człowieku.
Krawcowa zanurkowała w odmęty wnęki, gdzie umocowane były
na ścianach rulony z materiałami. Inezia popatrzyła chwilę za nią, a potem utopiła
wzrok w oknie, które wychodziło na domki. Rozciągał się za nimi las. Kobieta zastanawiała
się nad tą różą, która pozostała w jej wazonie. Trochę przerażał ją fakt, że
ten mężczyzna był u niej w pokoju, ale z drugiej strony – jego gest wywołał u
niej dziwne drżenie serca, najprawdopodobniej spowodowane dziwnym zjawiskiem
zmiany temperatury jego ciała od jej dotyku.
– Może powiesz mi co Cię dręczy? – Ze stanu zadumania
wyrwał ją głos Marie, nienaturalnie spokojny, jak na nią. Kobieta klęczała obok
niej, topiąc wzrok w jej szarych oczach.
– Nic mi nie jest. – Zapewniła mimo świadomości, że
ukrywanie czegokolwiek nie ma w tym momencie najmniejszego sensu, skoro jej
przyjaciółka zauważyła już, że coś jest nie w porządku.
– Właśnie widzę. – Powiedziała ironicznie. – Chodzi o Twoją
nocną wizytę w lesie, prawda?
– Może. – Mruknęła, uciekając wzrokiem w okno.
– Minęły raptem dwa tygodnie, możesz mieć traumę. Nie
przejmuj się, minie.
– To nie o to
chodzi. – Inezia nie miała ochoty o tym rozmawiać, gdyż sama nie miała
wyrobionego zdania na temat tego wszystkiego i okazywała to swoim sposobem
rozmowy.
– Więc mi powiedz. – Nalegała młoda krawcowa.
– Dzisiaj rano obudziłam się z różą przy łóżku. Wiem,
że to od niego. Przecież nikt inny nie zdołałby wejść do domu w środku nocy.
Emilia się tym denerwuje, zrobiła mi już wykład, że to niebezpieczne, że on
jest psychopatą i mordercą i mam trzymać się od niego daleka.
– Jaką różę dostałaś?
– Czerwoną. – Inezia przypomniała sobie piękną, żywą
barwę kwiatu.
– Jak krew. – Podsumowała Marie, gasząc ten
najmniejszy płomyczek pozytywów, który Inezia wznieciła w sobie w całej, tej sytuacji.
SPIDER
Nareszcie doczekalem sie!
OdpowiedzUsuńASDFGHJKL, TO JEST CUDOWNE *_* ALE NO HALO, CZERWONA RÓŻA TO SYMBOL MIŁOŚCI PRZECIEŻ *PRZEWRACA OCZAMI* CZEKAM NA NEXTA I ŻYCZĘ WENY :*
OdpowiedzUsuńSorry za capsa, ale mi się fangirling włączył :P
Heh, dzięki :P
UsuńTylko nadal nie wiem, co oznacza to "ASDFGHJKL" :P
Super :D Ostatnie zdanie mnie powaliło na łopatki, chociaż w pewnym sensie się tego spodziewałam xD Next :*
OdpowiedzUsuńPS. Niewiele pisze się razem, o ile mi wiadomo ;) Wybacz, ale ja mam coś dziwnego z poprawianiem ludzi :x
Już poprawiłam. ;)
UsuńBardzo dobrze, że mówisz, dzięki. :) Po mimo dwóch korekt, które robię, zanim cokolwiek się tutaj pojawi to jednak czasem coś mi umyka...
Twój blog został dodany do Magicznej Przystani Blogów.
OdpowiedzUsuńhttp://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/p/horror.html
Pozdrawiam serdecznie :)
Elfik Book
No co ja mam mówić? Przeczytałam z ciekawością i idę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńJakie to jest... Kurcze, nie chcę napisać urocze, bo chodzi mi o mordercę i w ogóle, ale on jest uroczy! I tak róża, kurde, naprawdę się wkręciłam. On... Zakochałam się w nim, choć to już pisałam :D
OdpowiedzUsuńhttp://zasnute.blogspot.com/