Krótka notka od autora
Rozdział napisałam wcześniej, ale korektę robiłam na szybko z braku czasu, więc mogą się pojawić jakieś błędy, za które bardzo przepraszam.
Miłego czytania, czekam na Wasze opinie.
Spider
ROZDZIAŁ
10
Przez
dom młodej krawcowej przewijały się tłumy miejscowej policji, a także bliższych
i dalszych sąsiadów zabitej kobiety. Ciało było już zabezpieczone tak samo, jak
inne przedmioty domowe. Dało się wyczuć charakterystyczny chociaż wciąż
delikatny odór. Na kuchennej posadzce zaschnięta krew zdawała się być niemal
oceanem, który pochłaniał ciało Marie zmasakrowane nożem tak, jakby ktoś
wyżywał się na niej, a bardziej na jej trupie.
Inezia
tuliła się do Jacka, który był teraz jedyną, przyjazną jej osobą. Łzy płynęły
jej, jak gromy nie była w stanie patrzeć na to wszystko. Nie mogła zrozumieć,
kto mógł zrobić coś takiego? I co ważniejsze – w jakim celu? Kiedy słuchała
jeszcze policyjnych teorii odnośnie leśnego mordercy i fałszywych domysłów
cywilów, czuła się jeszcze gorzej. Ona, jedna wiedziała, że Arcadio był
niewinny – on był cały czas z nią.
– Panie
komendancie, panny Kate Jensen nie ma w domu. – Zameldował szeregowy policjant.
–
Cholera. Wszystkich sąsiadów trzeba przesłuchać. Trzeba ją znaleźć i na komendę
z nią, jak tylko wróci. – Wydał rozkaz.
– Emilii
nie ma od rana… Kate też nie… myślisz, że… – Inezia popatrzyła na Jacka, lecz
ten położył palec na swoich ustach, pokazując jej aby zamilkła.
– Ściany
mają uszy. – Powiedział, rozglądając się uważnie po pokoju i popatrzył na
podopieczną. – Chodźmy do domu.
–
Jeszcze moment. Chcę… się pożegnać. – Powiedziała, a po jej policzku spłynęła
kolejna, gorzka łza.
–
Poczekam w samochodzie.
Inezia
popatrzyła, jak Jack wychodzi i stanęła nad sztywnym i zapewne lodowatym już ciałem
Marie. Miało wyraźne rany zadane nożem, leżało w kałuży swojej, własnej krwi.
Młoda kobieta wodziła wzrokiem po przyjaciółce, a w głowie miała wspomnienia z
ubiegłej nocy, kiedy siedziała z nią jeszcze na kanapie i trzymała za rękę,
mówiąc, że jest z nią.
– Przepraszam,
że wyszłam. – Powiedziała cicho i gdy miała się rozkleić, dostrzegła mały
fragment, który zastopował jej czas.
Pod ręką
krawcowej leżała jakaś kartka. Pogięta i zakrwawiona. Inezia rozejrzała się,
nikt na nią nie patrzył, wszyscy byli zbyt zajęci snuciem swoich, prywatnych
teorii, co do tego morderstwa. Kobieta sięgnęła po papierek i dyskretnie
spojrzała na lekko rozmyty, rozmazany tekst, pisany czarnym tuszem.
– Nie
tylko w ciemności czai się zło. Światło też może być wrogiem. – Odczytała w
myślach i wzięła głęboki wdech. – Moja noc jest niebezpieczna, ale to nie
oznacza, że za dnia już nic Ci nie grozi. – Obiły jej się w głowie słowa
Arcadio.
Kobieta
wybiegła z domu zabitej i prędko wsiadła do samochodu Jacka. Popatrzyła na
niego z przerażeniem i pokazała mu karteczkę.
– To już
drugi liścik, który dostała. Po nim zginęła. O tym świetle… to samo powiedział
mi Arcadio, kiedy pytałam o Emilię i Kate. Powiedział, że noc jest
niebezpieczna, ale to nie oznacza, że za dnia już nic mi nie grozi.
– Już. –
Mruknął Jack wyłapując jedno słowo.
– Ja
będę następna. – Inezia zaczęła nerwowo oddychać.
– Nie
wyciągaj pochopnych wniosków, jesteś teraz zdenerwowana. Pojedziemy do domu,
napijesz się herbaty, odpoczniesz…
– Ja
chcę do niego iść. – Przerwała mu, wpatrując się przerażonymi oczami w jeden
punkt.
– A co,
jeśli to on zabił Marie? Tak, jak Alexa… w domu.
– To nie
on! – Podniosła głos i zamilkła na chwilę. – Ja to wiem. – Dodała ciszej.
Jack
popatrzył na nią przez krótką chwilę topiąc zadumane spojrzenie swoich piwnych
oczu w jej osobie. Później przekręcił kluczyk w stacyjce i wykręcił samochodem.
Co jakiś czas zerkał na roztrzęsioną Inezię, która myślała tylko o jednym –
chciała być w ramionach Arcadio. Był mordercą, ale dla niej miał litość. Był
chłodny, ale jej dawał ciepło. Był niebezpieczny, ale była pewna, że ją
ochroni. Szkoda tylko, że zbyt duża pewność często bywa zgubna.
***
Terenowy
samochód zajechał pod dom. Inezia poczuła, jak serce podeszło jej do gardła –
nigdy nie miała takiego poczucia, w końcu chodziło o dom, w którym sama
mieszkała. Słońce jeszcze nie chyliło się ku zachodowi i możliwe, że dlatego
jej niepokój rósł. Nerwowo obracała oczami, starając się uspokoić oddech – miała
świadomość, że Arcadio czeka na nią tylko w nocy.
Jack
patrzył na podopieczną, gdy wysiadała z samochodu. Widział malujący się w jej
oczach lęk, a powietrze było ciężkie od jej lęku, który udzielał się
mężczyźnie. Sam wysiadł, zastanawiając się czy nie lepiej byłoby, gdyby Inezia
zamieszkała gdzieś indziej, z daleka od Mouvind.
Oboje
stanęli przed domem. Popatrzyli na niego i wymienili spojrzenia. Inezii w
jednej chwili bezpieczne, ciepłe miejsce zamieszkania stało się niemal obce i
wcale nie miała ochoty tam wchodzić. O to, jak działał strach.
Jack
poszedł przodem, czuł się zobowiązany do tego. Inezia szła jego śladami,
wpatrując mu się w plecy, odmawiając modlitwy pod nosem, aby był pusty. Nie
miała ochoty widzieć Emilii, nie po tym wszystkim. Kiedy mężczyzna otworzył
drzwi, wypowiedział imię żony i odpowiedziała mu cisza, popatrzył na młodą
kobietę, której kamień spadł z serca.
– Może
idź się połóż? – Zaproponował, muskając swoją ciepłą dłonią jej niemal białą
skórę w okolicach przedramienia.
Kobieta
nie odpowiedziała. Popatrzyła tylko na niego, zerknęła na schody i podążyła
wolnym, lecz ostrożnym krokiem na górę. Skierowała się w stronę swojej sypialni
i przyczaiła się przy lekko uchylonych drzwiach. Będąc gotową do odskoku
pchnęła je. Zastała jednak pustkę.
–
Dziękuję, Boże. – Zwróciła wzrok w górę. Nigdy nie sądziła, że będzie się tak
cieszyła z samotności.
Weszła
pod kołdrę i oparła się plecami o chłodną ścianę. Nie było to najprzyjemniejsze
uczucie, ale z takiej perspektywy dobrze widziała drzwi, wobec tego była
skłonna to przecierpieć. Nie była w stanie zapaść w normalny sen, przymykała
tylko oczy i przysypiała na kilka minut, za moment się budząc.
Zło
nigdy nie śpi, więc i ona nie chciała spać.
SPIDER
ooo kurde :o Czyli co, uśmierciłaś Marie.. :c ona nie ożyje? :C
OdpowiedzUsuńNie no miło, wiesz.. ehh...mam nadzieję, że Arcadio jej nie zabił, on jest naprawdę wspaniałą postacią ^^ Ciekawe czy coś czuje do Inezii :3 ♥ Ja chce żeby oni byli razem! ♥ ... I chce 11 rozdział! - każdy ma jakieś prawa ;)
~Pozdrawiam ♥ ~ Alice Blake (znowu zmieniłam "nazwę" xd)
Biedna Marie... i Inezia, strach może doprowadzić do szaleństwa...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak najszybciej do niego pójdzie albo on do niej!
Czuję, że to Emily ją zabiła.
zasnute.blogspot.com
Mam nadzieje, że w tym opowiadaniu dzieją się cuda, bo Marie ma zmartwychwstać! Boże i jeszcze (jak to pięknie opisałaś) jej ciało całe we krwi i dziurach po nożu, i ta kartka... Nie to nie mógł być Arcadio. Mam wrażenie, że maczała w tym paluchy Kate i prawdopodobnie Emilia. Taakk ja detektyw. Dobra zostawiam moje domysły i życzę Ci ogromnych pokładów weny na kolejne rozdziały. <3 Zapraszam do mnie: merc-story.blogspot.com Będę zaszczycona Twoją obecnością. ;)
OdpowiedzUsuńIdę oglądnąć bloga... ;)
UsuńŚwietny rozdział... Ja już chcę Walentynki xD Dla rozdziału, bo sama ich nie obchodzę :P Ostatnio czego nie przeczytam, czego nie obejrzę, wszyscy umierają... Nie lubię, kiedy umierają fajni bohaterowie. Za bardzo się z nimi zżywam >.<
OdpowiedzUsuńKrótki komentarzyk, bo Ari zamiast pisać dwa wypracowania z polaka i uczyć się na sprawdziany z chemii i fizyki czyta blogi <3 Ahh, jak ja to przeżyję...
Woah. Nie wierzę, że to Arcadio! Mi to wygląda na sprawkę Emilii i Kate! Bo Arcadio nie zabijał w dzień. Dla mnie tym "niebezpieczeństwem" w dzień były właśnie one. Pewnie one też miały coś z psychiką... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Ola
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
To był ten pierwszy komentarz, tak? :P
UsuńNapisałam świetny komentarz wylewający wszystkie moje uczucia do tego ff (same pozytywne oczywiście), ale mi się niechcący skasował i nie wiem jak ponownie napisać taki sam :( ja i moje problemy
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo weny oraz żebyś tę wenę dobrze spożytkowała. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *-*
Ola ;)
"CIEŃ" TO NIE JEST FF (FanFiction)!
UsuńPrzepraszam, ale jestem wyczulona na takie rzeczy. "Cień" jest w całości moim, autorskim opowiadaniem, na niczym się nie wzoruję...
Przepraszam :) nie wiedziałam, że to się czymś różni. Nie zwróciłam na to uwagi. Jeszcze raz przepraszam jeżeli cię obraziłam. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Ola :)
UsuńNie mam żalu ;)
UsuńTo dobrze, bo już się przeraziłam ;) Ola
UsuńO.O poczekaj pozbieram koparę z podłogi bo mi ciążyć zaczyna i zawiasy słabną ;-p Jak Inezia nie sfiksuje to ją podziwiam. Sama dostała bym firdum dyndum gdyby ktoś czychcał na moje życie a ja była bym tego pewna. Własny cień wtedy przeraża masakra. Ciekawa jestem kto jest mordercą za dnia jesteś nie przewidywalna wiec nie mam co obstawiać bo pewno i tak się pomylę. A ciekawa jestem bez kitu. Poza tym czekam na więcej pajączka XD kocham takie postacie jak on co łatwo zauważyć ^^ Pozdrawiam i ściskam i życzę duuuuużo weny i wstawiaj kochana w te pędy następną część ^^ dziękuję za dodanie do polecanych ^^ :-*
OdpowiedzUsuńNo cóż... mam nadzieję, że spodoba Wam się 11 rozdział, bo połowę napisałam zanim w ogóle powstał jego zarys itd. Osobiście jest moim ulubionym... :)
UsuńNie wiem, czy mam błędy, czy nie, ale... Dlaczego nie ma rozdziału 11? Nie opublikował się? Niby go widzę, kiedy patrzę na swoje obserwowane, ale go nie ma. Nie wiesz, dlaczego tak jest? :/
OdpowiedzUsuń