środa, 11 lutego 2015

CIEŃ - Rozdział 10

Krótka notka od autora

Rozdział napisałam wcześniej, ale korektę robiłam na szybko z braku czasu, więc mogą się pojawić jakieś błędy, za które bardzo przepraszam.

Miłego czytania, czekam na Wasze opinie.
Spider

ROZDZIAŁ 10

Przez dom młodej krawcowej przewijały się tłumy miejscowej policji, a także bliższych i dalszych sąsiadów zabitej kobiety. Ciało było już zabezpieczone tak samo, jak inne przedmioty domowe. Dało się wyczuć charakterystyczny chociaż wciąż delikatny odór. Na kuchennej posadzce zaschnięta krew zdawała się być niemal oceanem, który pochłaniał ciało Marie zmasakrowane nożem tak, jakby ktoś wyżywał się na niej, a bardziej na jej trupie.

Inezia tuliła się do Jacka, który był teraz jedyną, przyjazną jej osobą. Łzy płynęły jej, jak gromy nie była w stanie patrzeć na to wszystko. Nie mogła zrozumieć, kto mógł zrobić coś takiego? I co ważniejsze – w jakim celu? Kiedy słuchała jeszcze policyjnych teorii odnośnie leśnego mordercy i fałszywych domysłów cywilów, czuła się jeszcze gorzej. Ona, jedna wiedziała, że Arcadio był niewinny – on był cały czas z nią.

– Panie komendancie, panny Kate Jensen nie ma w domu. – Zameldował szeregowy policjant.

– Cholera. Wszystkich sąsiadów trzeba przesłuchać. Trzeba ją znaleźć i na komendę z nią, jak tylko wróci. – Wydał rozkaz.

– Emilii nie ma od rana… Kate też nie… myślisz, że… – Inezia popatrzyła na Jacka, lecz ten położył palec na swoich ustach, pokazując jej aby zamilkła.

– Ściany mają uszy. – Powiedział, rozglądając się uważnie po pokoju i popatrzył na podopieczną. – Chodźmy do domu.

– Jeszcze moment. Chcę… się pożegnać. – Powiedziała, a po jej policzku spłynęła kolejna, gorzka łza.

– Poczekam w samochodzie.

Inezia popatrzyła, jak Jack wychodzi i stanęła nad sztywnym i zapewne lodowatym już ciałem Marie. Miało wyraźne rany zadane nożem, leżało w kałuży swojej, własnej krwi. Młoda kobieta wodziła wzrokiem po przyjaciółce, a w głowie miała wspomnienia z ubiegłej nocy, kiedy siedziała z nią jeszcze na kanapie i trzymała za rękę, mówiąc, że jest z nią.

– Przepraszam, że wyszłam. – Powiedziała cicho i gdy miała się rozkleić, dostrzegła mały fragment, który zastopował jej czas.

Pod ręką krawcowej leżała jakaś kartka. Pogięta i zakrwawiona. Inezia rozejrzała się, nikt na nią nie patrzył, wszyscy byli zbyt zajęci snuciem swoich, prywatnych teorii, co do tego morderstwa. Kobieta sięgnęła po papierek i dyskretnie spojrzała na lekko rozmyty, rozmazany tekst, pisany czarnym tuszem.

– Nie tylko w ciemności czai się zło. Światło też może być wrogiem. – Odczytała w myślach i wzięła głęboki wdech. – Moja noc jest niebezpieczna, ale to nie oznacza, że za dnia już nic Ci nie grozi. – Obiły jej się w głowie słowa Arcadio.

Kobieta wybiegła z domu zabitej i prędko wsiadła do samochodu Jacka. Popatrzyła na niego z przerażeniem i pokazała mu karteczkę.

– To już drugi liścik, który dostała. Po nim zginęła. O tym świetle… to samo powiedział mi Arcadio, kiedy pytałam o Emilię i Kate. Powiedział, że noc jest niebezpieczna, ale to nie oznacza, że za dnia już nic mi nie grozi.

– Już. – Mruknął Jack wyłapując jedno słowo.

– Ja będę następna. – Inezia zaczęła nerwowo oddychać.

– Nie wyciągaj pochopnych wniosków, jesteś teraz zdenerwowana. Pojedziemy do domu, napijesz się herbaty, odpoczniesz…

– Ja chcę do niego iść. – Przerwała mu, wpatrując się przerażonymi oczami w jeden punkt.

– A co, jeśli to on zabił Marie? Tak, jak Alexa… w domu.

– To nie on! – Podniosła głos i zamilkła na chwilę. – Ja to wiem. – Dodała ciszej.

Jack popatrzył na nią przez krótką chwilę topiąc zadumane spojrzenie swoich piwnych oczu w jej osobie. Później przekręcił kluczyk w stacyjce i wykręcił samochodem. Co jakiś czas zerkał na roztrzęsioną Inezię, która myślała tylko o jednym – chciała być w ramionach Arcadio. Był mordercą, ale dla niej miał litość. Był chłodny, ale jej dawał ciepło. Był niebezpieczny, ale była pewna, że ją ochroni. Szkoda tylko, że zbyt duża pewność często bywa zgubna.

***

Terenowy samochód zajechał pod dom. Inezia poczuła, jak serce podeszło jej do gardła – nigdy nie miała takiego poczucia, w końcu chodziło o dom, w którym sama mieszkała. Słońce jeszcze nie chyliło się ku zachodowi i możliwe, że dlatego jej niepokój rósł. Nerwowo obracała oczami, starając się uspokoić oddech – miała świadomość, że Arcadio czeka na nią tylko w nocy.

Jack patrzył na podopieczną, gdy wysiadała z samochodu. Widział malujący się w jej oczach lęk, a powietrze było ciężkie od jej lęku, który udzielał się mężczyźnie. Sam wysiadł, zastanawiając się czy nie lepiej byłoby, gdyby Inezia zamieszkała gdzieś indziej, z daleka od Mouvind.

Oboje stanęli przed domem. Popatrzyli na niego i wymienili spojrzenia. Inezii w jednej chwili bezpieczne, ciepłe miejsce zamieszkania stało się niemal obce i wcale nie miała ochoty tam wchodzić. O to, jak działał strach.

Jack poszedł przodem, czuł się zobowiązany do tego. Inezia szła jego śladami, wpatrując mu się w plecy, odmawiając modlitwy pod nosem, aby był pusty. Nie miała ochoty widzieć Emilii, nie po tym wszystkim. Kiedy mężczyzna otworzył drzwi, wypowiedział imię żony i odpowiedziała mu cisza, popatrzył na młodą kobietę, której kamień spadł z serca.

– Może idź się połóż? – Zaproponował, muskając swoją ciepłą dłonią jej niemal białą skórę w okolicach przedramienia.

Kobieta nie odpowiedziała. Popatrzyła tylko na niego, zerknęła na schody i podążyła wolnym, lecz ostrożnym krokiem na górę. Skierowała się w stronę swojej sypialni i przyczaiła się przy lekko uchylonych drzwiach. Będąc gotową do odskoku pchnęła je. Zastała jednak pustkę.

– Dziękuję, Boże. – Zwróciła wzrok w górę. Nigdy nie sądziła, że będzie się tak cieszyła z samotności.

Weszła pod kołdrę i oparła się plecami o chłodną ścianę. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie, ale z takiej perspektywy dobrze widziała drzwi, wobec tego była skłonna to przecierpieć. Nie była w stanie zapaść w normalny sen, przymykała tylko oczy i przysypiała na kilka minut, za moment się budząc.


Zło nigdy nie śpi, więc i ona nie chciała spać.

SPIDER

15 komentarzy:

  1. ooo kurde :o Czyli co, uśmierciłaś Marie.. :c ona nie ożyje? :C
    Nie no miło, wiesz.. ehh...mam nadzieję, że Arcadio jej nie zabił, on jest naprawdę wspaniałą postacią ^^ Ciekawe czy coś czuje do Inezii :3 ♥ Ja chce żeby oni byli razem! ♥ ... I chce 11 rozdział! - każdy ma jakieś prawa ;)

    ~Pozdrawiam ♥ ~ Alice Blake (znowu zmieniłam "nazwę" xd)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Marie... i Inezia, strach może doprowadzić do szaleństwa...
    Mam nadzieję, że jak najszybciej do niego pójdzie albo on do niej!
    Czuję, że to Emily ją zabiła.

    zasnute.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, że w tym opowiadaniu dzieją się cuda, bo Marie ma zmartwychwstać! Boże i jeszcze (jak to pięknie opisałaś) jej ciało całe we krwi i dziurach po nożu, i ta kartka... Nie to nie mógł być Arcadio. Mam wrażenie, że maczała w tym paluchy Kate i prawdopodobnie Emilia. Taakk ja detektyw. Dobra zostawiam moje domysły i życzę Ci ogromnych pokładów weny na kolejne rozdziały. <3 Zapraszam do mnie: merc-story.blogspot.com Będę zaszczycona Twoją obecnością. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział... Ja już chcę Walentynki xD Dla rozdziału, bo sama ich nie obchodzę :P Ostatnio czego nie przeczytam, czego nie obejrzę, wszyscy umierają... Nie lubię, kiedy umierają fajni bohaterowie. Za bardzo się z nimi zżywam >.<
    Krótki komentarzyk, bo Ari zamiast pisać dwa wypracowania z polaka i uczyć się na sprawdziany z chemii i fizyki czyta blogi <3 Ahh, jak ja to przeżyję...

    OdpowiedzUsuń
  5. Woah. Nie wierzę, że to Arcadio! Mi to wygląda na sprawkę Emilii i Kate! Bo Arcadio nie zabijał w dzień. Dla mnie tym "niebezpieczeństwem" w dzień były właśnie one. Pewnie one też miały coś z psychiką... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Ola
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałam świetny komentarz wylewający wszystkie moje uczucia do tego ff (same pozytywne oczywiście), ale mi się niechcący skasował i nie wiem jak ponownie napisać taki sam :( ja i moje problemy
    Życzę ci dużo weny oraz żebyś tę wenę dobrze spożytkowała. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *-*
    Ola ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "CIEŃ" TO NIE JEST FF (FanFiction)!
      Przepraszam, ale jestem wyczulona na takie rzeczy. "Cień" jest w całości moim, autorskim opowiadaniem, na niczym się nie wzoruję...

      Usuń
    2. Przepraszam :) nie wiedziałam, że to się czymś różni. Nie zwróciłam na to uwagi. Jeszcze raz przepraszam jeżeli cię obraziłam. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Ola :)

      Usuń
    3. To dobrze, bo już się przeraziłam ;) Ola

      Usuń
  7. O.O poczekaj pozbieram koparę z podłogi bo mi ciążyć zaczyna i zawiasy słabną ;-p Jak Inezia nie sfiksuje to ją podziwiam. Sama dostała bym firdum dyndum gdyby ktoś czychcał na moje życie a ja była bym tego pewna. Własny cień wtedy przeraża masakra. Ciekawa jestem kto jest mordercą za dnia jesteś nie przewidywalna wiec nie mam co obstawiać bo pewno i tak się pomylę. A ciekawa jestem bez kitu. Poza tym czekam na więcej pajączka XD kocham takie postacie jak on co łatwo zauważyć ^^ Pozdrawiam i ściskam i życzę duuuuużo weny i wstawiaj kochana w te pędy następną część ^^ dziękuję za dodanie do polecanych ^^ :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... mam nadzieję, że spodoba Wam się 11 rozdział, bo połowę napisałam zanim w ogóle powstał jego zarys itd. Osobiście jest moim ulubionym... :)

      Usuń
  8. Nie wiem, czy mam błędy, czy nie, ale... Dlaczego nie ma rozdziału 11? Nie opublikował się? Niby go widzę, kiedy patrzę na swoje obserwowane, ale go nie ma. Nie wiesz, dlaczego tak jest? :/

    OdpowiedzUsuń

Byłoby miło, gdybyś zostawił cień po swojej obecności... ;)