piątek, 13 marca 2015

CIEŃ - Rozdział 14 (The End)

Krótka notka od autora

Ostatni rozdział "Cienia" przed Wami.
Dziękuję wszystkim, którzy tu wchodzili i czytali, ale ta historia jest raczej piękna
tylko raz. :)

Blog zostaje zamknięty, skoro skończyło się opowiadanie, ale ja nie odchodzę.
Myślę, że na przełomie marca-kwietnia pojawi się tutaj
jeszcze jeden OSTATNI post, na którym
opublikuję link do nowego bloga.

A na razie żegnam się z Wami...
Rozwiewam wszelkie cienie...
Spider

ROZDZIAŁ 14

Inezia patrzyła, jak Emilia trzyma w rękach nóż. Jej ciało drżało, nie mogła się opanować. Miała wrażenie, że czuje już jak ostrze zagłębia się w jej ciało. Wiedziała, że to nie będzie takie delikatne, jak wtedy, gdy robił to Arcadio.

Znów nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Chciała błagać Emilię, aby niczego nie zrobiła, ale głos nie pozwalał jej na to. Ręce bolały ją już od ciągłego trwania w jednej pozycji, a sznury zdawały się ją gryźć, jak atakujące psy.

Emilia zatrzymała się nad nią z uśmiechem, a w dłoniach obracała czyste, jak jej wcześniejsze łzy ostrze. Młoda kobieta uroniła już tylko jedną, słoną kropelkę nie miała już czym płakać. Jej wzrok skierował się na moment za plecy starszej kobiety, a w mroku dostrzegła znajomą sobie sylwetkę. Rysowała się w ciemności niezwykle szybko, Inezia zastygła wpatrując się w mężczyznę, jak w swojego wybawcę.

Starsza kobieta zdołała zauważyć jej dziwne zachowanie. Zdążyła się tylko odwrócić, jak Arcadio rzucił się na nią i przygwożdżając ją do ściany podciął jej gardło płynnym ruchem, nie dając jej szansy na jakiekolwiek wyjaśnienia, walkę, czy błaganie o litość. Krew trysnęła mu na czarną koszulę, ale zdawała się zlać z nią nie pozostawiając po sobie śladu. Mężczyzna nie patrzył już nawet, jak trup opada bezwładnie na ziemię, znalazł się przy Inezii i rozciął więzy nożem splamionym krwią Emilii.

– Mój aniele. – Wyszeptał, biorąc ją drżącą i zapłakaną w ramiona. – Chodź, zabiorę Cię stąd. – Tulił ją do siebie i okręcił swoim płaszczem. – Daleko stąd.

Inezia poczuła, jak ciepło wygoniło jej chłód, drżenie i bladość. Poczuła się spokojna i bezpieczna, a chwilę potem delikatnie ogarnęła ją jego ciemność.

Zabrał ją do swojego domu. Zamknął szczelnie drzwi, obiecując, że już nikt oprócz niego jej nie dotknie. Posadził ją przed kominkiem, dał herbaty, usiadł obok i objął ją silnymi rękami, szepcząc, że należy do niego. W pewnym momencie przestał rozróżniać, czy mówi to wszystko dla jej spokoju, czy dla zaspokojenia własnej żądzy, z której pomocą obiecał sobie już nigdy nie wypuścić jej z tego dworu samej.

– Idź spać. – Położył ją do łóżka i wyszeptał, nakrywając ją kołdrą.

– Co z Tobą? – To pytanie wyraźnie oznaczało, że kobieta nie chciała usnąć sama.

– Idę na łowy. Wrócę chwilę przed świtem. – Obiecał kładąc delikatnie dłoń na wyciętym sercu w jej klatce piersiowej. Chwilę później odsunął dłoń, a w jego oczach znów zapanował dziwny chłód. – Nie wychodź z pokoju, dopóki nie wrócę. – Ostrzegł, a gdy ona pokiwała posłusznie głową rozpłynął się w nocnych ciemnościach.

Wiedział, że Inezia nie złamie zakazu. Była na to zbyt lękliwa i zbyt mu oddana po tym, jak ją uratował. Osiągnął to co chciał – całkowite posłuszeństwo kobiety względem jego osoby. Był więcej niż pewien, że nie spróbuje się mu sprzeciwić, miał wszelkie podstawy, aby wnioskować, że kobieta zrobi wszystko to, co jej powie. Taki był jego cel i w końcu go osiągnął.

Powłóczył się w ciemnościach po lesie, lecz wrócił wcześniej, niż mówił. Wrócił do Kate, która leżała przywiązana na stole, a jej łydki owinięte były w stary materiał, aby się nie wykrwawiła. Zaczęła oddychać ciężej, a w jej oczach wymalował się niepokój, gdy zobaczyła nad sobą Arcadio.

– Emilia nie żyje. – Powiedział obojętnie, niczyja śmierć nie robiła na nim wrażenia od bardzo długiego czasu.

– Zabiłeś ją. – Stwierdziła bez namysłu Kate.

– Owszem. Nie martw się, Ciebie będę trzymał przy życiu, jak najdłużej. – Ścisnął jej prawą stopę za miejsce, gdzie powinny być palce, wywołując na jej twarzy grymas od bólu. – Inezia jest moja tak, jak zapowiedziałem. Nie wie, że tu jesteś i nie usłyszy Cię. Jesteś zbyt głęboko pod ziemią, aby ktokolwiek Cię usłyszał.

– Ona od Ciebie ucieknie. – Na jej twarzy na chwilę zagościł złośliwy uśmieszek, lecz zniknął, gdy mężczyzna zwiększył uścisk. – Jesteś potworem.

– Nie ucieknie. Jest zbyt wdzięczna, za uratowanie życia, zbyt zapatrzona we mnie i równocześnie zbyt bardzo się boi, aby się mi sprzeciwić. – Na jego twarzy wymalował się uśmiech. – Kiedy będzie gotowa, Lucyfer udzieli mi łaski i wypali jej nieśmiertelność, tak ja mnie. Zostanie moja na zawsze, zapłacę za to Twoją, umęczoną duszą.

– Ty naprawdę jesteś psychopatą. Uważasz Szatana za boga? Tylko jeden Bóg może wymierzać sprawiedliwość!

– Nie znasz dnia, ani godziny. Zna je tylko Bóg i znam je tylko ja. Umarłem, jako dziecko i odrodziłem się, jako dorosły, aby nękać takich szubrawców, jak Ty. A ona będzie u mojego boku, jako moja przyjemność, której nie zaznałem odkąd Szatan wziął mnie za sługę. – Kate słuchała tego z niedowierzaniem w oczach.

– Jesteś opętany! – Krzyknęła, szarpiąc się.

– Tak, opętany. – Roześmiał się. – Szatan przywrócił mnie do życia, pozwalając mi odsyłać należące się mu dusze tam, gdzie ich miejsce, do Piekła. I Ty tam pójdziesz. Z mojej ręki, jak inni.

– Odejdź!

– Ja nie odejdę nigdy. – Rozciął jej policzek i zapatrzył się w grymas, jaki pojawił się na jej
twarzy. – Ty też nie prędko zaznasz spokoju.

– Gdyby chciał ocalić którąkolwiek z moich ofiar, nie zgodziłby się, aby mnie tu posłać. Nie trwałbym przy życiu wiecznym tutaj, gdyby tego nie chciał. – Przesunął ostrze nad jej ucho. – Nie ocali Cię. To Twoja zasłużona kara. – Obciął jej ucho.

Rozległ się krzyk, który towarzyszył mu jeszcze, gdy wychodził. Powrócił do Inezii kilka minut przed wschodem słońca i ujmując delikatnie jej dłoń, zszedł z nią do swoich podziemi, w których siedział za dnia. Panował tam półmrok, paliły się tylko świecie, lecz atmosfera była niesamowita. Kobieta szybko do tego przywykła, wychodziła czasem przed dom popatrzeć na słońce, ale szybko wracała do jego mroku. W nocy wyglądała na niego przez okno, rzadko kiedy spała. Długo nie mogła wychodzić do lasu. Niezależnie od pory dnia, Arcadio jej na to nie pozwalał. Dopiero po roku spędzonym z nim, po raz pierwszy poszła sama na spacer.
Wyszła przed zmierzchem. Spacerowała ociekając pomarańczowym blaskiem zachodzącego słońca. Gdy tylko rozmyła się słoneczna poświata i zapadła noc, Inezię owiały chłodne podmuchy.


Dla niej to już nie był tylko wiatr…

8 komentarzy:

  1. Łał... Pozostawia niedosyt, ale świetnie! Cały czas było wiele niepowności i nie potrafiłam się doczekać ciągu dalszego :> Tak przekonuje do zastanowienia się, co by mogło być dalej i wyobrażenia sobie innych szczegółów. Genialnie piszesz, na pewno będę czytać Twoje następne opowiadania.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki takie słowa dużo dla mnie znaczą... :)
      Szablon do nowego bloga już napisałam i zarys historii jest, więc nie jest źle... :)

      Usuń
  2. D.L.A.C.Z.E.G.O. T.O. J.E.S.T. K.O.N.I.E.C!!!
    NIE...................................................
    JESTEŚ PEWNA?
    NAPEWNO NIE CHCESZ ŻEBY URODZIŁY IM SIĘ MAŁE SZATANIONTKA?
    BOSZZ...................
    DLACZEGO TO KONIEC!!!
    J
    A

    T
    U

    P
    Ł
    A
    C
    Z
    E
    .
    .
    .
    .
    I już Ci nie napisze WENY <3. Przynajmniej nie na tym blogu, ale licz się z tym, że już na następnym tak...
    To jest jeden z nielicznych blogów, które zostały napisane od A do Z i to w dodatku bez żadnych długich przerw. Gratuluje! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to słyszeć. :) wychodzę z założenia, że po co zakładać bloga, skoro potem nie kończy się historii.
      Postaram się nie trzymać Was w niepewności i na koniec marca dać linka do nowego bloga. :)

      Usuń
  3. Opłacało się czytać do końca! :)
    To jedno z niewielu opowiadań które czytałam i z którymi sie aż tak zżyłam :(
    Szkoda mi żegnać sie z Arcadio i Inezią tak jak szkoda było mi żegnać sie z Marie :'(
    Czekam na następne opowiadanie! Na 100% będę czytała! :) Jesteś świetna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze dzięki... tyle komplementów... :P
      Chyba się zacznę przyzwyczajać. :D

      Usuń
  4. No i koniec ;( Jednak jak zawsze mroczny będzie mi brakowało tego opowiadania i dobrze, że nie kasujesz kiedy zatrze mi się w pamięci z chęcią do niego wrócę bo ma to coś. Ciężko mi określić co ale po prostu coś w nim jest. Chyba chodzi o ten dreszcz który pojawia się na plecach podczas czytania gdy jedynym światłem jest to padające z monitora :) Gratuluję i na pewno będę czytała twoje nowe opowiadanie szybko się mnie nie pozbędziesz hehe :):*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę miłe, że tyle osób tak bardzo związało się z tym opowiadaniem. Nigdy nie sądziłam, że komuś to się może aż tak spodobać...
      Mam nadzieję, że "Hipnotyzer" spełni Wasze oczekiwania, a może okaże się lepszy? :)

      Usuń

Byłoby miło, gdybyś zostawił cień po swojej obecności... ;)